
Francuska aura nie zawiodła kibiców, przynosząc po raz pierwszy w tym sezonie deszczowe warunki. Najlepiej na mokrym torze spisał się Danilo Petrucci (Ducati Team), który nie popełniając błędów prowadził wyścig niemal od startu do mety. Za jego plecami finiszowali rewelacyjny i piekielnie szybki debiutant, Alex Marquez (Repsol Honda) oraz dojrzały i rozważny Pol Espargaro (Red Bull KTM Factory Racing) .
Jak co roku emocje na francuskim obiekcie sięgnęły zenitu za sprawą nieprzewidywalnych warunków atmosferycznych. Tuż po ustawieniu motocykli na polach startowych nad tor nadciągnęły ciemne chmury, z których spadł obfity deszcz. W związku z tym start wyścigu został opóźniony o kilkanaście minut.
Zaraz po rozpoczęciu rywalizacji na czoło stawki wystrzeliły maszyny Ducati dosiadane przez Danilo Petrucciego, Andreę Dovizioso (Ducati Team) oraz Jacka Millera (Pramac Ducati). Zawodnicy włoskiej stajni słyną z niesamowitych zdolności adaptacyjnych do mokrych nawierzchni, co natychmiastowo wykorzystali, odjeżdżając rywalom. Za ich plecami dochodziło do ogromnej ilości przetasowań – zwycięsko z nich wyszedł Alex Rins (Suzuki Ecstar), który udał się w pogoń za liderami. Jednak jego marzenie o zwycięstwie prysło tak samo szybko, w jakim tempie pojawiło się w głowie młodego zawodnika – walcząc w bezpośrednim starciu z kierowcami Ducati, Rins zaliczył uślizg przodu, co zakończyło jego zmagania o GP Francji. Piękny sen o triumfie na torze Le Mans został przerwany również dla Jacka Millera, którego motocykl uległ awarii na kilka okrążeń przed decydującym starciem.
W połowie wyścigu do walki o czołowe lokaty włączyli się zawodnicy, którzy w wyniku nieudanych kwalifikacji musieli odrabiać pozycje. W ich gronie znalazł się m.in. Pol Espargaro, który inaczej niż w poprzednich rundach, był w stanie uniknąć potknięć i utrzymać nerwy na wodzy. Hiszpan finiszował na 3 pozycji, tuż za zwycięzcą, Danilo Petruccim oraz zaskakująco szybkim w trakcie niedzielnej rywalizacji, debiutantem, Alexem Marquezem. Młodszy brat kontuzjowanego i nieobecnego w stawce mistrza świata przyłączył się do batalii o wygraną, ruszając z 18 pola. 24-latek nie popełniał żadnych błędów i rozważnie wyprzedzał kolejnych rywali, ostatecznie sięgając po drugi stopień podium. To jego pierwsza wizyta w czołowej trójce w stosunkowo krótkiej karierze MotoGP i pierwsze podium dla Hondy w tym sezonie. Kto by się spodziewał, że to właśnie ten chłopak będzie w stanie dać zespołowi upragnioną lokatę.
4 miejsce po kapitalnej walce z Miguelem Oliveirą (Red Bull KTM Tech 3) przypieczętował Dovizioso, którego opony odmówiły posłuszeństwa w samej końcówce. Pomimo przeciwności losu Włoch był w stanie utrzymać pozycję oraz odeprzeć agresywne ataki młodszego i zdecydowanie mniej doświadczonego zawodnika Red Bull KTM Tech 3.
Kapitalnej walki o podium nie zobaczyliśmy za to w wykonaniu kierowców Yamahy, którzy stoczyli skazany na porażkę bój człowieka z motocyklem. Po fali sukcesów przyszło załamanie w garażu japońskiego teamu i jeden z najgorszych wyścigów w sezonie dla tej stajni. Już w trzecim zakręcie pierwszego okrążenia z rywalizacji wymeldował się Valentino Rossi (Monster Energy Yamaha), zaliczając uślizg przodu i tym samym zmniejszając szansę na sukces innych zawodników, którzy zmuszeni byli omijać sunącą po torze maszynę Włocha. Do grupy pechowców należeli: Maverick Viniales (Monster Energy Yamaha), Aleix Espargaro (Aprilia Racing) oraz wicelider klasyfikacji generalnej, Joan Mir (Suzuki Ecstar). Dla ostatniego z nich wyścig ułożył się fatalnie – 22-latek powracając z końca stawki był w stanie sięgnąć jedynie po 11 pozycję, tracąc cenne punkty do lidera mistrzostw świata, Fabio Quartararo (Petronas Yamaha SRT). Z kolei Francuz podobnie, jak jego główny rywal w walce o tytuł, nie potrafił poradzić sobie na mokrym torze, kończąc rywalizację na 9 miejscu. Tuż za nim linię mety przeciął kompletnie zagubiony dziś Maverick Vinales. GP Francji nie ukończyło aż 6 kierowców, co pokazuje, jak ciężkie warunki panowały na torze Le Mans.
Kolejna runda już za tydzień w Aragonii. Czy pogoda ponownie spłata figla i okaże się istotnym graczem w batalii o najcenniejsze trofeum? Coraz więcej mówi się również o powrocie do stawki – kontuzjowanego od lipca – Marca Marqueza, który rozpoczął ciężkie treningi, by móc ponownie zameldować się na stracie wyścigu. Idealną okazją byłby występ przed własną publicznością, jednak czy Hiszpan będzie już w 100% gotowy do podjęcia takiego wyzwania? O tym przekonamy się niebawem.
motogp.com