zdjęcie: Wikimedia Commons
Ciąg dalszy afery w koszykarskiej drużynie narodowej. Wczoraj jeden z czołowych polskich graczy wydał oświadczenie, w którym pożegnał się z występami z orzełkiem na piersi.
Powodem rozstania Waczyńskiego z kadrą jest konflikt z władzami PZKosz, a konkretnie prezesem Radosławem Piesiewiczem, choć swoją rolę odgrywa tu też selekcjoner Mike Taylor. Ostatni akt rozegrał się podczas zgrupowania w Gliwicach, gdzie Polacy przygotowują się do kwalifikacji olimpijskich – powodem sprzeczki między trenerem a zawodnikiem miał być sposób wyboru kapitana reprezentacji. Stanęło na tym, że gracz Baloncesto Malaga w piątek opuścił zgrupowanie, a na stronie federacji pojawił się wyłącznie lakoniczny komunikat.
Punkt widzenia gracza
W poniedziałek wieczorem ,,Waca” wydał oświadczenie, w którym przedstawił swój punkt widzenia sprawy: ,,Wydawało mi się, że wszyscy idziemy w dobrym kierunku, że wiele rzeczy zostało wyjaśnionych, przede wszystkim z kolegami z szatni. Po 16 latach gry i poświęceń dla reprezentacji, wydawało mi się, że zasługiwałem na odpowiedni szacunek. Niestety nie wszystko zostało rozwiązane tak jak być powinno”.
Skrzydłowy odniósł się również do doniesień, że nie podobał mu się wybór Mateusza Ponitki na nowego kapitana: ,,Jako powód mojego odejścia z reprezentacji próbuje się wskazywać na przekazanie opaski kapitana Mateuszowi Ponitce. Jego kariera koszykarska jest niepodważalna. Naturalne pozostaje więc, że musiał przyjść czas na to by On został kapitanem. Życzę Mateuszowi jak najlepiej i zapewniam wszystkich, że opaska kapitańska nie jest powodem trudnej dla mnie decyzji. Przed opuszczeniem zgrupowania miałem okazję przekazać mu to osobiście”.
Kością niezgody mógł być raczej sposób wyboru kapitana. W 2016 roku Waczyński został wybrany na tę funkcję w tajnym głosowaniu całej drużyny, co potwierdził dziś na Twitterze reprezentant Polski Tomasz Gielo. Natomiast nominacja Ponitki to indywidualna decyzja trenera, który również postanowi odnieść się do całego zamieszania: ,,Chcę mieć tutaj ludzi, którzy są w pełni skoncentrowani na igrzyskach. Każdy musi być skupiony na tym celu. To sytuacja, która mogła zadziałać destrukcyjnie. Poczułem, że to wszystko może źle wpłynąć na zespół i według mnie, na teraz, to była najlepsza decyzja dla dobra drużyny, żeby to uciąć”.
Brak stanowiska PZKosz
Od czasu opublikowania oświadczenia federacja nie zabrała głosu w sprawie. Może uznano, że piątkowy komunikat załatwia sprawę, choć koszykarz twierdzi, że nawet w tej kwestii rozminął się z pracownikami związku: ,,Ubolewam, że wbrew wcześniejszym ustaleniom z rzecznikiem prasowym niewydany został wspólny komunikat medialny. Żałuję, że w taki sposób, ale muszę wobec tego się ustosunkować”.
Ze względu na udział prezesa w konflikcie wygląda to bardzo źle. A nie najlepsze zdanie ,,Wacy” o szefie PZKosz można odczytać z jego komunikatu: ,,Żeby zyskać szacunek u ludzi, najpierw trzeba szanować samego siebie. Nie mogę pozwalać na traktowanie mnie w niegodziwy sposób. Oddałem serce na parkiecie i w szatni dla tej reprezentacji i z dumą reprezentowałem barwy narodowe. W zaistniałych okolicznościach nadszedł czas, aby zakończyć ten wspaniały rozdział mojej kariery”.
Pozostaje wierzyć, że mimo kiepskiej atmosfery kadra Taylora awansuje do Tokio – to mógłby być promyk nadziei na lepszą przyszłość dyscypliny, która przez afery takie jak ta z Waczyńskim bardzo traci w oczach kibiców sportu w Polsce.