„Nie potrzeba było morderstwa czarnego Amerykanina przez białego policjanta, aby brytyjski sport przyznał się do rasizmu". Ludzie przyklękają przed muralem przedstawiającym zawodnika Manchesteru United Marcusa Rashforda w Withington, Manchester, lipiec 2021 r. Fot: Danny Lawson/PA
Znowu to samo: czyli to, co kiedyś nazywano angielskim problemem. W Monachium angielscy kibice zostali aresztowani za wykonywanie nazistowskich gestów i zniszczenie pokoju hotelowego przed wtorkowym (7 czerwca b.r.) meczem Ligi Narodów z Niemcami. Przed meczem menedżer Gareth Southgate ujawnia, że jego zadanie przygotowania piłkarzy do wykonywania rzutów karnych jest teraz skomplikowane z powodu rasistowskich wyzwisk, jakie otrzymali po niewykorzystaniu rzutów karnych w finale mistrzostw Europy.
Przez sytuacje takie jak te pomysł, że sport mógłby odegrać główną rolę we wprowadzeniu niechętnego świata w prawdziwie nierasistowską przyszłość, może wydawać się niedorzeczną fantazją. A jednak tak właśnie się dzieje. W ciągu dwóch lat, które upłynęły od zabójstwa George'a Floyda, sport uczynił więcej znaczących kroków na tej długiej i uciążliwej drodze niż jakikolwiek inny obszar życia społecznego.
Przyglądając się tej sprawie uważnie, można zauważyć, że reakcje świata sportu na zabójstwo Floyda były jednymi z najbardziej dramatycznych w społeczeństwie. Ebony Rainford-Brent, pierwsza w Anglii czarnoskóra krykiecistka, która została komentatorką telewizji Sky, powiedziała mi: „Przez dwa lub trzy tygodnie czułam się absolutnie chora. Miałam dość tego, że rasizm jest ogromnym problemem".
Przed zabójstwem Floyda nie czuła się na tyle odważna, by mówić o rasizmie - i kto mógłby ją za to winić? Jej pełne imię to Ebony-Jewel Cora-Lee Camellia Rosamond Rainford-Brent, a podczas jednego z jej pierwszych meczów krykieta jeden z białych zawodników powiedział do niej: „Och, jesteś z Brixton, prawda? Założę się, że twoja mama nie wie, kto jest twoim ojcem, więc po prostu nadała ci imiona od nich wszystkich".
Jednak po zabójstwie Floyda, Rainford-Brent wzięła udział w trzech marszach Black Lives Matter. Później załamała się podczas spotkania w Sky, opowiadając swoim białym kolegom o tym, że nigdy nie spodziewała się pracować z czarnym reżyserem lub czarnym producentem, „ponieważ wiem, jak działa świat". Firma była tak zszokowana, że ona i jej kolega komentator Michael Holding, który również nigdy nie mówił o rasizmie, zostali poproszeni o wyprodukowanie filmu dokumentalnego o tematyce rasowej.
„Początkowo klękanie przed meczem spotykało się z niezadowoleniem, ale obecnie stało się istotną częścią gry”. Liverpool FC Women przed meczem FA Women's Continental Tyres League Cup, październik 2021 r.
W efekcie powstał ważny film, w którym przekonywano, że rasizm można wykorzenić tylko wtedy, gdy społeczeństwo dowie się o osiągnięciach ludzi o różnych kolorach skóry, wymazanych z historii przez białych pisarzy. Dla brytyjskich stacji telewizyjnych, które tradycyjnie niechętnie mówiły o rasizmie w sporcie, było to sensacyjne wydarzenie, które ośmieliło Nassera Hussaina, byłego kapitana krykieta w Anglii, którego ojciec jest pochodzenia hinduskiego, do wyznania, że on także ukrywał rasizm, którego doświadczył. „Wszyscy zbyt długo odwracaliśmy wzrok".
Trzy tygodnie wcześniej piłkarze w Premier League wywołali falę protestów, gdy zaczęli przyklękać. Początkowo ten antyrasistowski gest spotkał się ze sprzeciwem, ale obecnie stał się istotną częścią gry i jest popierany przez białych piłkarzy. Stanowi to wyraźny kontrast z poprzednimi pokoleniami, które przyglądały się, jak ich czarnoskórzy koledzy z drużyny byli prześladowani na tle rasowym, a nawet czasami się do tego przyłączały. John Barnes, który grał dla Anglii w latach 80. ubiegłego wieku, powiedział mi: „Kiedy zaczynałem grać, nawet koledzy z drużyny mogli nazwać cię 'czarnuchem'".
Zmiany zachodzą na wszystkich płaszczyznach. Mark Bullingham, dyrektor naczelny FA, który również był wstrząśnięty, oglądając nagranie Floyda krzyczącego „Nie mogę oddychać", szybko wprowadził kodeks różnorodności w piłce nożnej, którego celem jest uczynienie gry bardziej inkluzywnej, czyli otwartej dla wszystkich. Kiedy zapytałem Bullinghama o przywilej białych, przyznał z niezwykłą szczerością: „Myślę, że każdy biały człowiek korzysta z przywileju białych".
Niektóre dyscypliny sportowe posunęły się nawet do tego, że uznały swój błąd w zaprzeczaniu rasizmowi. W listopadzie 2009 roku Pat Cash australijski zwycięzca singla mężczyzn na Wimbledonie w 1987 roku, powiedział mi, że tenis w Anglii jest „sportem dla białych ludzi z klasy średniej". Kiedy ukazał się ten wywiad, Lawn Tennis Association natychmiast skontaktowało się z gazetą, odpierając te zarzuty. Teraz Scott Lloyd, szef LTA, powiedział mi, że zgodził się z Cashem i w ciągu kilku dni od zabójstwa Floyda wystosował list otwarty, w którym przyznał: „Rasizm i szerzej pojęta dyskryminacja są strukturalnie zakorzenione w naszym społeczeństwie, a zatem skutki rasizmu są nadal bardzo widoczne i wszechobecne w naszym sporcie". Rugby nigdy nie przeprosiło za swoje haniebne wsparcie dla apartheidu, ale Sue Day, jego dyrektor operacyjny i finansowy, powiedziała mi: „Każda instytucja, której jesteśmy częścią w tym kraju, została zbudowana na rasistowskich strukturach".
Powyższe przykłady ukazują wyjątkową siłę sportu. W porównaniu z innymi popularnymi rozrywkami sport zawsze miał wiele niemal duchowych zalet. W jego teatralności, rytualności i pięknie pobrzmiewają echa obrzędów religijnych. Wizyta z innymi kibicami na ważnym meczu poza domem, zwłaszcza za granicą, przypomina średniowieczną pielgrzymkę. Pod pewnymi względami wiara w drużynę lub sportowca jest „bezpieczniejszą" inwestycją niż wiara religijna. Łatwiej jest też zwolnić angielskiego menedżera piłkarskiego niż arcybiskupa Canterbury.
W dzisiejszym świecie polityki postprawdy wyniki sportowe są rzadkim źródłem wiarygodnych wiadomości. Nawet Donald Trump nie mógłby powiedzieć, że wynik sportowy jest fałszywy. Sport jest także jednocześnie językiem globalnym oraz wyznacznikiem tożsamości osobistej i lokalnej. Nie trzeba znać portugalskiego, by docenić brazylijską piłkę nożną. Sport ma zdolność do pobudzania zbiorowości i wywoływania zmian społecznych w naprawdę wyjątkowy sposób.
Ten publiczny rozrachunek z historycznym rasizmem nie mógłby się bardziej różnić od przemądrzałych wniosków, do jakich doszedł zatwierdzony przez rząd raport Sewella na temat rasizmu, w którym zminimalizowano prawdę o rasizmie instytucjonalnym - wniosek, który tak zachwycił ministrów rządu.
Nie potrzeba było morderstwa czarnego Amerykanina przez białego policjanta, aby brytyjski sport przyznał się do rasizmu. Do tego jeszcze daleka droga. Jednak widok ludzi stojących na różnych szczeblach w sporcie - od zawodników po dyrektorów naczelnych - zadających sobie trudne pytania świadczy o chęci zmiany, co nie jest tak widoczne w reszcie społeczeństwa.