Polscy kajakarze nie wywalczyli jeszcze ani jednej kwalifikacji olimpijskiej do Tokio. Wiosną będą mieli jeszcze dwie szanse, ale będzie to niezwykle trudne zadanie. - Mało kto w to wierzy, ale ja jestem pełen optymizmu - powiedział trener kadry Robert Włodarczyk.
W polskim kajakarstwie od wielu lat prym wiodą kajakarki, które obecnie mają już zapewnionych pięć miejsc w Tokio. Trzy przepustki wywalczyli kanadyjkarze, jedną (na trzy możliwe) kanadyjkarki. Tymczasem kajakarze podczas ostatnich mistrzostw świata, które były główną kwalifikacją do igrzysk, zawiedli. W olimpijskich konkurencjach walczyli w finałach B, plasując się daleko od premiowanych lokat. W konsekwencji wielu zawodników bezpowrotnie straciło szansę na udział w najważniejszej na świecie imprezie sportowej.
Od listopada ubiegłego roku grupę kajakarzy, po rezygnacji Mariusza Słowińskiego, prowadzi Robert Włodarczyk, który w ostatnich latach był trenerem reprezentacji juniorów. Nowy selekcjoner konsekwentnie wprowadza swoich wychowanków do kadry seniorów, tym bardziej, że część doświadczonych zawodników zrezygnowała. Po nieudanych mistrzostwach w Szegedzie Piotr Mazur i Martin Brzeziński postanowili zawiesić swoje kariery sportowe. Z kolei Bartosz Stabno, szósty zawodnik mistrzostw świata z 2018 roku w konkurencji K1 1000 m, do sezonu przygotowuje się indywidualnie, wraz z trenerem klubowym.
- Chłopacy dostali trochę po głowie i brakuje im już wiary. Nie chcieli podejmować rękawicy, a ja też ich nie namawiałem. Na odprawie powiedziałem chłopakom wprost, że jeśli chcą ze mną pracować, to na 110 procent. Jeśli nie, to niech lepiej zakładają rodziny, studiują, bo szkoda marnowania ich czasu i państwowych pieniędzy" - przyznał szkoleniowiec.
Nieco bardziej skomplikowana historia ma miejsce w przypadku utalentowanego 20-letniego Przemysława Korsaka, członka grupy "Team 100", medalisty mistrzostw świata juniorów.
- Przemek w listopadzie i grudniu trenował z grupą. W styczniu jednak nastąpiła spora zmiana w jego podejściu do zadań. Pomimo indywidualnych rozmów oraz mobilizacji na tle grupy, Przemek nie potrafił dostosować się do stawianych wymagań, dlatego nasze drogi się rozeszły. Ubolewam nad tym, bo to bardzo zdolny zawodnik. W juniorach był jedną z najważniejszych postaci w budowaniu osad wieloosobowych. Dlatego rozstając się zaznaczyłem, że zależy mi na nim, ale na Przemku takim, jakim był w juniorach - z maksymalnym podejściem do zadań treningowych w myśl zasady "im więcej potu na treningu tym łatwiej na zawodach". Wierzę, że on wróci pozytywnie odmieniony i wzmocni reprezentację w rywalizacji międzynarodowej" - wyjaśnił Włodarczyk, który musi spoglądać dalej w przyszłość niż start w Tokio.
- Zarząd Polskiego Związku Kajakowego powiedział mi, że mam stworzyć fundamenty już pod kolejne igrzyska w Paryżu. Natomiast, jeśli uda się wywalczyć choć jedną kwalifikację, będzie to sukces. Pracowałem z juniorami przez ostatnie sześć lat i niemal wszyscy zawodnicy, którzy są w tej reprezentacji, trenowali ze mną - podkreślił.
Włodarczyk i jego podopieczni nie zamierzają jednak rezygnować z walki o awans na igrzyska. Szansy na zdobycie olimpijskich przepustek upatruje w konkurencji jedynek na 200 m i 1000 m. Na początku maja w czeskich Racicach, przed zawodami Pucharu Świata, rozegrane zostaną kontynentalne regaty kwalifikacyjne, z których prawo startu w Tokio zagwarantuje sobie dwóch najlepszych jedynkarzy oraz jedna osada w K2 1000 m. Głównymi kandydatami do startu w Racicach są Rafał Rosolski i Stabno w K1 1000 m oraz Paweł Kaczmarek i Bartosz Grabowski w K1 200 m.
- O tym, kto będzie reprezentował nasz kraj w regatach kwalifikacyjnych, zadecydują wewnętrzne eliminacje, które rozegrane zostaną w kwietniu w Wałczu. Zwycięzcy, zarówno na 200 m i na 1000 m wystartują w Racicach. Jeśli wywalczą awans na igrzyskach, to już wówczas będzie to traktowane jako kwalifikacja imienna. W przeciwnym razie dwóch najlepszych jedynkarzy wystartuje w Racicach w Pucharze Świata, a ten, kto zajmie wyższą lokatę, będzie rywalizował kolejnych, światowych regatach kwalifikacyjnych w Duisburgu (21-24 maja). Co do dwójki, to jeszcze się zastanawiamy; myślimy także nad wariantem, żeby stworzyć osadę z Rafałem Rosolskim. Ja jestem pełen optymizmu, choć widzę, że mało kto w nas wierzy – tłumaczył trener.
Szkoleniowiec musiał też zmodyfikować przygotowania do nowego sezonu - przede wszystkim więcej czasu poświęcić na treningi na wodzie. Szczyt formy niektórych kajakarzy musi szykować nie na pierwszy tydzień sierpnia, gdy w Tokio rozpoczną się regaty olimpijskie, ale już na początek maja. Podopieczni Włodarczyka w styczniu trzy tygodnie spędzili w portugalskim Milfontes.
- Zwykle formę szykowaliśmy na połowę sierpnia, więc zajęcia na wodzie zaczynaliśmy w lutym, a my już w grudniu pływaliśmy podczas konsultacji w Olsztynie. Za kilka dni wracamy do Milfontes, gdzie będziemy pracować do 1 marca. Wracamy do kraju na kilka dni, robimy badania i potem znów wylot do Portugalii, ale tym razem do Montemor, gdzie już zaczniemy typowy bezpośrednie przygotowanie startowe - wyjaśnił.
Dla Włodarczyka praca z seniorską grupą kajakarzy to nie nowość, był selekcjonerem kadry w latach 2009-2011. Jak przyznał, nie jest to "łatwy kawałek chleba".
- Miałem za zadanie poprowadzić tę grupę twardą ręką i wprowadzić twarde reguły. I tak starałem się pracować, ukróciłem pewne sprawy w kadrze. Były wyniki, ale też w pewnym momencie narosły konflikty. Nie do końca czułem wsparcie ówczesnych władz związku i nasze drogi się rozeszły. Myślę, że tych zmian trenerów i ich asystentów w ostatnim czasie było zbyt dużo, natomiast nigdy nie brakowało zdolnych, utalentowanych zawodników – skomentował.
Jak dodał, osiągnięcie dobrego wyniki w męskich kajakach jest dużym wyzwaniem, bowiem tu właśnie jest największa konkurencja na świecie.
- Nie jest łatwo o sukces, ale z drugiej strony tradycje mamy ogromne. Stawiamy teraz na tych młodych ludzi, którzy są w obecnej kadrze i myślę, że taką systematyczną pracą możemy "dojechać" do Paryża. To są chłopy z bardzo dobrymi warunkami fizycznymi i nie są zawodnikami znikąd, bo prawie każdy z nich ma na koncie miejsce na podium mistrzostw świata czy Europy. Proces szkolenia wspiera zespół trenerów - Michał Brzuchalski, autor wielu medali igrzysk olimpijskich oraz Jan Francik, który trenuje także zawodników kadry narodowej Niemiec - podsumował Włodarczyk
polsatsport.pl