
zdjęcie: facebook.com
Ostatni sprawdzian przed igrzyskami zdany celująco – reprezentacja Polski zwyciężyła w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Teraz ,,biało-czerwoni” szykują się do wylotu do Japonii, gdzie czeka ich walka o złote medale olimpijskie.
Dla Polaków było to już 9. wygrany memoriał, który zazwyczaj jest ostatnim sprawdzianem przed docelową imprezą sezonu. W 2018 roku podopieczni Heynena również okazali się najlepsi, a rywalizowali z Francją, Rosją i Kanadą. Był to dobry prognostyk przed mistrzostwami świata, na których udało się obronić tytuł wywalczony cztery lata wcześniej.
Tym razem rywale nie byli tak wymagający, bowiem mistrzowie świata podejmowali w Krakowie Norwegię, Azerbejdżan oraz Egipt. Zespoły te nie należą do światowej czołówki – o ile Egipcjanie zajmują 17. pozycję w rankingu FIVB, to Azerów i Norwegów można znaleźć dopiero w siódmej dziesiątce zestawienia.
Różnica klas była widoczna na parkiecie. ,,Biało-czerwoni” zaczęli zmagania od piątkowego meczu ze Skandynawami, który był dla nich spacerkiem – łatwo wygrali trzy sety, kolejno do 13, 14, i 20. W sobotę mierzyli się z Azerbejdżanem, gdzie z każdą kolejną partią było coraz łatwiej – pierwszą udało się zwyciężyć do 15, drugą do 12, a trzecią do 10. Ukoronowaniem dobrego występu była niedzielna rywalizacja z Egiptem, także zakończona triumfem bez straty seta, choć tym razem nie było już tak łatwo – pierwszy set wygrany do 13, drugi na przewagi do 24, a ostatni do 19. Dopiero w tym spotkaniu na parkiecie zameldowali się Wilfredo Leon, Bartosz Kurek czy Fabian Drzyzga, wcześniej więcej czasu otrzymali zawodnicy drugoplanowi.
Choć Polacy gładko poradzili sobie z rywalami, to był moment, gdy kibicom strach zajrzał w oczy. Na początku starcia z Afrykańczykami z parkietu musiał zejść Michał Kubiak, który w towarzystwie lekarza udał się do szatni. Ewentualny brak kapitana kadry, jednego z jej najlepszych i najbardziej doświadczonych graczy, byłby potężnym osłabieniem. Na szczęście sytuacja była pod kontrolą, o czym mówił później Vital Heynen: ,,Nie chodzi o kontuzję. Po prostu Michał słabiej się poczuł. Może zjadł niewystarczająco przed meczem, może od razu wskoczył na wysokie obroty i to go osłabiło. Widziałem że od początku spotkania dawał z siebie sto procent, a przecież w poprzednich dwóch meczach nie grał.”
Najlepszym podsumowaniem weekendu są słowa środkowego Jakuba Kochanowskiego: ,,Pod względem sportowym mecze w Memoriale były dla nas bardziej treningiem niż wielkim wyzwaniem.” Mimo wszystko cieszy, że przez imprezę udało się przejść suchą stopą – zarówno pod względem wyniku sportowego, jak i w kwestiach zdrowotnych.
W poniedziałek Polacy złożyli ślubowanie olimpijskie, a we wtorek wylatują do Kraju Kwitnącej Wiśni. Tam spędzą tydzień w ośrodku w Takasaki, a później przeniosą się do wioski olimpijskiej, gdzie będą oczekiwać na pierwsze spotkanie w igrzyskach.
Przegląd Sportowy