Tytuł oryginalny: „Manchester City koronował się na mistrza ligi po fantastycznym rewanżu, a De Bruyne strzelił bramkę dającą tytuł"
Bardziej szalona niż najbardziej szalona kolejka górska. Manchester City znów jest mistrzem po szalonym rewanżu z Aston Villą. Po porażce 0:2 wydawało się, że tytuł jest na wyciągnięcie ręki od Liverpoolu, ale trzy bramki w drugiej połowie zapewniły zwrot akcji. Kevin De Bruyne był w samym centrum tego karnawału, asystując przy golu dającym tytuł.
Mecze o tytuł mistrzowski w ostatnim dniu zawsze mają w sobie coś magicznego
Bardziej nieprzewidywalne niż jakikolwiek inny mecz ze względu na ogromną presję i stres na stadionie. Często jest to rollercoaster emocji związany z tym, co dzieje się na meczach konkurentów.
Manchester City odrobił tę lekcję w przeszłości – przypomnij sobie historyczny mecz z QPR w 2012 roku. Obrońca tytułu był więc czujny, mimo korzystnej pozycji startowej. Zwycięstwo u siebie z Aston Villą gwarantowało zdobycie mistrzostwa. Kiedy rywal Liverpoolu popełnił błąd w meczu z Wolves na Anfield, wszystkie gwiazdy wskazywały na City. Ale wtedy zaczęła się magia meczu o tytuł...
Tragiczny scenariusz dla City
Sadio Mané wyrównał wynik meczu z Liverpoolem przed upływem połowy godziny gry, a w Manchesterze stało się coś niewyobrażalnego: Aston Villa wyszła na prowadzenie 0-1 za sprawą Casha. Stadion Etihad nagle wypełnił się strachem – czy jednak się im nie uda?
Po połowie meczu City walczyło z tragicznym scenariuszem. Kevin De Bruyne strzelił nad bramką, a Gabriel Jesus nie wykorzystał swojej szansy. W międzyczasie Liverpool nie uznał karnego na 2-1 z powodu spalonego. Gdy do końca meczu pozostawało pół godziny, Pep Guardiola trzymał się linii bocznej. Wiedząc, że jego drużyna nadal jest wirtualnym mistrzem, zataczał się na linie.
De Bruyne również nie wykorzystał szansy na wyrównanie po strzale z rzutu wolnego tuż sprzed pola karnego. Minutę później Philippe Coutinho (były zawodnik Liverpoolu) doprowadził do stanu 0-2. City poczuło, że trofeum wypada im z rąk, ale czy Liverpoolowi uda się je podnieść?
Ponieważ na Anfield „The Reds" wciąż gonili za zwycięską bramką.
Nieprawdopodobny remanent, kluczowa rola De Bruyne'a
Ale właśnie wtedy, gdy wydawało się, że City nie może już liczyć na siebie, obrońcy tytułu przejęli kontrolę. Rezerwowy Gündogan zdobył bramkę kontaktową, a kilka minut później Rodri doprowadził do stanu 2-2. Etihad Stadium znów wypełniło się nadzieją. Na dziesięć minut przed końcem meczu De Bruyne odegrał główną rolę.
Dzięki wspaniałej asyście Gündogana, Czerwony Diabeł zakończył historyczny rewanż City: 3-2! Przewaga, której nie dali już sobie odebrać. To, że Salah 55 kilometrów dalej w końcu dał Liverpoolowi prowadzenie, nie miało już znaczenia.
City mistrzami.