zdjęcie: realhoopers.com
,,Biało-czerwoni” rozpoczęli dziś rywalizację w ramach turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. Choć pierwszy mecz nie był perfekcyjny w ich wykonaniu, to udało się odnieść niezwykle cenne zwycięstwo.
Pokonanie Afrykańczyków było kluczem do tego, aby móc w ogóle marzyć o rywalizacji w Tokio. Zespoły są bowiem podzielone na dwie trzydrużynowe grupy, a do fazy play-off przejdą po dwa najlepsze. Poza Angolą Polacy mają w grupie Słowenię, czyli aktualnego mistrza Europy, z czołowym graczem NBA Luką Donciciem w składzie, stąd wygrana we wtorkowym meczu była obowiązkiem.
Pierwsza kwarta zaczęła się bardzo dobrze dla podopiecznych Mike'a Taylora. Na parkiecie szalał Aleksander Balcerowski, któremu wtórował A.J. Slaughter. Dodatkowo rywale szybko zaliczyli 5 fauli, przez co musieli bardzo uważać w grze obronnej. Dopiero gdy ich trener wziął czas, nastąpiła zauważalna poprawa w grze, choć i tak Polacy zwyciężyli 24-19.
W drugiej partii obraz gry nieco się odmienił, jako że polscy rezerwowi nie dominowali tak mocno nad Angolczykami. Dopiero po powrocie kluczowych graczy na parkiet mecz powrócił na właściwe dla ,,biało-czerwonych” tory, choć co ciekawe trener Taylor i tak dwukrotnie wziął czas. Na przerwę zespoły schodziły przy wyniku 43-31, a ekipa z Afryki większość swojego dorobku zawdzięczała rzutom za trzy punkty (6 celnych, tak jak Polacy) – choć były one oddawane z nieprzygotowanych pozycji, to znajdowały drogę do kosza.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od kilku łatwych punktów dla Polski. Wynikały one z juniorskich strat podopiecznych Josepa Clarosa, co skrupulatnie wykorzystali Mateusz Ponitka czy Michał Sokołowski. Jednocześnie sporo do życzenia pozostawiała gra obronna – ósma drużyna ostatnich mistrzostw świata szybko złapała pięć przewinień w kwarcie, a Damian Kulig musiał prewencyjnie opuścić boisko po tym, gdy zaliczył czwarty faul i balansował na granicy wykluczenia. Dopiero w tym fragmencie meczu na parkiecie pojawił się świeżo upieczony ojciec Jarosław Zyskowski, który przywitał się z rywalami dwiema trójkami. W pewien sposób punkty te mogły być decydujące, bowiem dzięki nim Polacy zwyciężyli w trzeciej partii 19-14, a w całym meczu prowadzili 62-45.
Czwarta część spotkania zaczęła się mało koszykarsko – oba zespoły szybko przekroczyły limit 5 fauli, a jednocześnie miały ogromny problem ze zdobywaniem punktów. Zastój Polaków trwał niemal do połowy kwarty, gdy pierwsze punkty (dwa celne rzuty wolne) zdobył Ponitka. Skrzydłowy Zenita Sankt Petersburg trzymał kolegów na powierzchni, bowiem przez jakiś czas jako jedyny trafiał do kosza – z czasem dorzucił kolejne cztery ,,oczka” z rzutów osobistych, aż wreszcie w szóstej minucie wykończył kontrę, która dała pierwsze punkty zdobyte z gry w tej części rywalizacji. Z Angolą taki zastój uszedł płazem, gdyż rywale też mieli problemy ze skutecznością, ale z lepszym przeciwnikiem ,,biało-czerwonym” trudno będzie wyjść z takiej sytuacji obronną ręką. Ostatecznie wszystkie kwarty padły łupem podopiecznych Taylora (ostatnia 21-19), a w całym meczy zwyciężyli 83-64.
Dzięki temu awans z grupy może stać się faktem już w środę – aby tak się stało, Słowenia musi ograć wtorkowych rywali Polaków. Wtedy w czwartek 1 lipca dojdzie do europejskiego starcia o pierwsze miejsce w grupie, którego stawką może być uniknięcie na etapie półfinału gospodarzy rozgrywek, czyli Litwinów.