zdjęcie: Wikimedia Commons
Po pół wieku tytuł mistrzowski wraca do ,,Kozłów”. Dziś nad ranem czasu polskiego w ekipa z Wisconsin pokonała Phoenix Suns 105:98, zwyciężając w serii finałowej 4:2.
Bohaterem decydującej potyczki był nie kto inny jak Giannis Antetokounmpo. Grek rzucił aż 50 punktów, prowadząc kolegów do końcowego triumfu, a samemu zapewniając sobie tytuł MVP spotkań finałowych.
Jednak przed rozpoczęciem finałów to ,,Słońca” były zespołem nieco wyżej notowanym. Bardzo dobrze poradziły sobie w play-offach mocnej Konferencji Zachodniej, świetnie grali też ich obwodowi - weteran Chris Paul oraz Devin Booker. Poza tym po ich stronie stała również przewaga parkietu, bowiem ewentualny siódmy mecz odbyłby się on w Arizonie.
Bucks mieli trochę więcej problemów w fazie finałowej, a w rywalizacji z Brooklyn Nets balansowali na granicy eliminacji, bowiem w pewnym momencie przegrywali już 3-2. Wtedy wzięli się w garść i po ograniu nowojorczyków oraz Atlanty Hawks wywalczyli przepustkę do wielkiego finału, mimo że w pewnym momencie stracili Giannisa (jego występ w pierwszych meczach decydującej serii był zagrożony).
Zgodnie z przewidywaniami, dwa otwierające spotkania padły łupem gospodarzy z Phoenix. Najpierw wygrali 118-105, a później 118-108. Pierwszy mecz był popisem lidera Suns Chrisa Paula, który z 32 punktami był najskuteczniejszy na parkiecie, dorzucając do tego 9 asyst.
Jednak po grach w Wisconsin znowu był remis, bowiem miejscowi zwyciężali 120-100 oraz 109-103. W pierwszym spotkaniu genialnie zagrał Antetokounmpo, zdobywca 41 punktów oraz 13 zbiórek, poza tym udało się wyłączyć Bookera, który uzbierał zaledwie 10 ,,oczek”. I choć trzy dni później obwodowy ,,Słońc” zdobył 42 punkty, to w równie dobrej formie był Khris Middleton i dzięki temu ,,Kozłom” udało się doprowadzić do stanu 2-2.
Kluczowe było spotkanie numer 5, w którym podopieczni Mike'a Budenholzera przełamali rywali, a konkretnie ich przewagę parkietu, i z tarczą wrócili do Milwaukee. W samej końcówce kluczowym zagraniem popisał się Jrue Holiday, który na szesnaście sekund przed końcem przy stanie 120:119 odebrał piłkę Bookerowi i podał lobem do greckiego podkoszowego, który najpierw zapakował piłkę do kosza, a że był przy tym faulowany, to dobił rywali celnym osobistym, ustalając wynik na 123:119.
Na szósty mecz Suns jechali do jaskini lwa – mimo świetnego startu, teraz byli na granicy porażki i musieli radzić sobie z rozpędzonym rywalem. Walczyli dzielnie, ale nic to nie dało. Antetokounmpo absolutnie zdominował parkiet, rzucając aż 50 punktów – co istotne, trafił aż 17 z 19 rzutów osobistych, choć ostatnio notował w tym elemencie skuteczność na poziomie około 55%.
,,Kozły” stały się dopiero piątą w historii NBA ekipą, której w finale udało się wyjść ze stanu 0-2 do końcowego triumfu. A ,,Słońca” po raz trzeci dotarły do ostatecznej rozgrywki i po raz trzeci stać je było najwyżej na dwie wygrane.