Polish Arabic Chinese (Traditional) Czech English French Georgian German Greek Hindi Hungarian Italian Japanese Russian Serbian Spanish Swedish Turkish Ukrainian

Czy ktoś jest w stanie go powstrzymać? Egan Bernal murowanym faworytem do zwycięstwa

Reklama

śr., 05/26/2021 - 01:00 -- MagdalenaL

Zdjęcie: insidethegames.biz

Giro d’Italia wjeżdża w ostatni tydzień. Jednak „królewski” etap tegorocznego wyścigu dookoła Włoch już za nami. We wspaniałym wyścigu jedzie Kolumbijczyk Egan Bernal, który deklasuje rywali na podjazdach. Czy kolarz z Ameryki Południowej dowiezie różową koszulkę do Mediolanu?

Ostatni sezon w wykonaniu Bernala nie był najlepszy. Jego głównym celem było Tour de France, gdzie miał bronić zwycięstwa z 2019 roku. Niestety, problemy z plecami wykluczyły go z rywalizacji. W tym roku zespół Ineos postanowił odciążyć swoją gwiazdę, nie narzucać na młodym Kolumbijczyku ogromnej presji oczekiwań, która wiąże się z rolą lidera zespołu na wielkiej pętli. Postanowiono więc, że Egan pojedzie w majowym Giro. Nadal jest to duża presja, bowiem od kiedy ukazały się składy zespołów na pierwszy z wielkich tourów, Kolumbijczyk z automatu stał się głównym faworytem do zwycięstwa w oczach ekspertów i kibiców. Z tą rolą radzi sobie jednak znakomicie. Już po pierwszym etapie kończącym się na podjeździe założył legendarną magila rosa. Na kolejnych górskich etapach powiększał swoją przewagę nad rywalami, patrząc, jak kolejni oponenci słabną, zostając z tyłu.

Pierwszym poważnym sprawdzianem na tegorocznym Giro był etap 14, kończący się na owianym legendą podjeździe Monte Zoncolan, górze, która ostatnimi trzema kilometrami, gdzie nachylenie dochodzi do 29 procent, oddziela przysłowiowych chłopców od mężczyzn. W trakcie podjazdu odpadali kolejni potencjalni rywale Bernala, jak Buchmann czy Vlasov. Nieoczekiwanie zaatakował Brytyjczyk Simon Yates, Bernal ruszył za nim. Na twarzy Kolumbijczyka wyrysowane było zmęczenie. Wyglądał znacznie gorzej od rywala, którego styl jazdy był o wiele lżejszy. Zostali tylko oni: Yates i Bernal oraz mityczny Monte Zoncolan. Nagle, ku zaskoczeniu wszystkich, to Bernal wstał z siodełka i odjechał przeciwnikowi. Tym samym tylko powiększył swoją przewagę w klasyfikacji generalnej.

Królewski etap tegorocznego wyścigu dookoła Włoch zaplanowano na poniedziałek. Dosyć niestandardowo, bowiem zwykle poniedziałek jest dniem odpoczynku na Giro d’Italia, Tour de France i Vuelcie. W tym roku odpoczynek podczas pierwszego z nich zaplanowano na wtorek. Niestety, z królewskiego etapu zrobił się nam książęcy. Z powodu koszmarnych warunków panujących na trasie zrezygnowano ze wspinaczki pod dwie przełęcze. Najważniejszy punkt programu, który brzmiał Passo Giau, na szczęście utrzymał się w zmienionej trasie etapu. Na wspomnianym podjeździe oraz zjeździe do mety oglądaliśmy teatr jednego aktora. W roli głównej ponownie wystąpił Egan Bernal, który zdeklasował resztę stawki. Po 16 etapie jego przewaga w klasyfikacji generalnej nad drugim Damiano Caruso wynosi już  2 minuty i 24 sekundy.

Czy ktoś może powstrzymać rozpędzoną kolumbijską lokomotywę przed sięgnięciem po swoje pierwsze zwycięstwo na Giro d’Italia? Jest to zadanie, którego wykonanie jest niesamowicie trudne. Jeśli jeszcze jacyś kolarze myślą o zwycięstwie w wyścigu, to muszą atakować przez cały trzeci tydzień wyścigu. Pozycja Bernala wydaje się być niezachwiana, jest ponad wszystkimi innymi uczestnikami tego wyścigu. Wszystko jednak jest możliwe, bowiem Giro d’Italia pisze niekiedy scenariusze rodem z najlepszych Hollywoodzkich filmów.

Autor: 
Jarosław Truchan
Polub Plportal.pl:

Reklama