Rakieta numer jeden znów nieosiągalna dla przeciwniczek – neutralizuje Jabeur (dwa razy po 6-2) i zdobywa w Rzymie swój piąty tytuł w tym roku, kontynuując tym samym sekwencję 28 zwycięstw z rzędu. (Artykuł z 15.05.2022 r., przyp. red.)
Ashleigh Barty nie patrzy na to z zazdrością, bo coś o tym wie. 23 marca świat tenisa otrzymał na głowę duży kubeł zimnej wody, kiedy to Australijka, niekwestionowany numer jeden od trzech lat, ogłosiła, że w wieku 25 lat rezygnuje ze sportu, ponieważ po prostu się zmęczyła, straciła chęci i poczuła pustkę. Jednak w rzeczywistości pozostawiła po sobie właśnie taką ogromną pustkę. Zapytana, czy widziała zawodniczkę, która byłaby zdolna do „przejęcia pałeczki” i zdominowania nowej epoki, odpowiedziała bez zawahania: „Myślę, że nie ma nikogo lepszego niż Iga Świątek. Jest fantastyczna, świetna z niej tenisistka. Sposób, w jaki rozprzestrzenia swoją energię na całym korcie, jest niesamowity”.
Tak, jakby Australijka napisała jej późniejszą historię, ponieważ wróżba spełniła się co do joty i 20-letnia Polka zdobywa obecnie zwycięstwo za zwycięstwem i tytuł za tytułem. W tę niedzielę (15.05.2022 r.) pokonała Ons Jabeurę (dwa razy 6-2), ubiegłą zwyciężczynię z Madrytu i potwierdziła tym samym ostatni sukces w Rzymie. To już pięć trofeów w tym sezonie, pięć z rzędu – Doha, Indian Wells, Miami, Stuttgart i Rzym. To w sumie osiem laurów, trzy zaledwie w półtora miesiąca. To 28 zwycięstw z rzędu, co przybliża ją coraz bardziej do historycznych rekordów Belgijki – Justine Henin (32 w latach 2007-2008) oraz Amerykanek – Sereny (34 w 2013 r.) i Venus (35 w 2000 r.) Williams. Jednak rekordzistką jest Martina Navratilova (74 w 1984 r.).
Nie ma osoby, która zatrzymałaby rozgrzaną, nieposkromioną i rozpędzoną Świątek. Absolutna faworytka turnieju Rolanda Garrosa, do którego awansowała w wielkim stylu. Było to dwa lata temu. Zrobiła to niczym błyskawica. Bez oddania ani jednego seta. Tenisistka uda się tam w przyszłym tygodniu, jako niekwestionowana faworytka. Od przegranej w 1/8 finału w Dubaju z Jeleną Ostapenko, wygrała wszystkie mecze, w których grała, bez wyjątku. Oszczędzając się, zrezygnowała z gry jedynie w Madrycie, ze względu na fizyczną przezorność, a po powrocie do akcji utrzymuje tempo, niczym marsz wojskowy.
„Szczerze mówiąc, ciężko mi ogarnąć to wszystko, co się dzieje” – powiedziała Polka, która wygrała cztery turnieje w kategorii WTA 1000 – drugie w rankingu po Wielkich Szlemach, jeśli chodzi o ich skalę. „Będę nadal robić to, co robiłam do tej pory, krok po kroku”, kontynuowała.
„Myślę, że gdyby nadal grała, wszystko byłoby znacznie trudniejsze i nie wygrałabym tylu turniejów. Mimo że przeszła na emeryturę, nadal bardzo ją podziwiam. Była najlepsza” – podsumowała, gdy przypomniano jej słowa Barty – te, które sprawdziły się w tak krótkim czasie i zostały potwierdzone przez fakty.